Górskie jezioro

Raffian

- Raffian a ty??
Zapytałam

Reisa

- Reisa.
Odpowiedziałam krótko i ostro
- Raffian? Jesteś....
Powiedziałam. Imię dziwne nie wiem baba chłop?

Raffian

- Tak...
Powiedziałam i wiedziałam że myśli tak jak inni że jestem chłopem po imieniu nie rozumiałam dla czego jak to jest imie dla samic
- To bardzo rzadkie imię

Reisa

- Właśnie słyszę.
Mój ton i charakter już były jak dawne. Ale nie takie ostre i wredne. Cóż weszłam do wody po pływałam i nawet rybę złowiłam, ale jej nie jadłam.

Raffian

Wiedziałam że ją to zdziwi, poszłam zapolować.
Pojadłam i wróciłam z niewiadomego powodu. Ległam na miękkiej trawie i spałam.

Reisa

- Może chcesz rybę?
Zapytałam bo coś mi śmierdziało pod nosem. Nie mam ochoty zgrywadź juz taka miła.
- A zresztą niech ją inne rybki zjedzą.
Powiedziałam po czym wrzuciłam rybę rybą.

Raffian

- Nigdy nie widziałam takiego wilka takiego... Hmmm miłego, po wyglądzie wyglądzasz inaczej.

Reisa

- Odwołaj to.
Powiedziałam z warczeniem.
- Ja miła daj spokój. A czy ty nie była byś " miła" dla nowego?
Mam być taka jaka jestem na prawdę proszę bardzo.
Powiedziałam już ostro. Tak prawdziwa ja obudziła się we mnie. Szacunek tylko dla lepszych nigdy równych czy słabszych.

Raffian

- Co? Pytałam się innych kto tu jest nowy powiedzieli że ty.

Avira

-Spokój-warknęłam zimno.
Przez te wilki można się bólu głowy nabawić. Zimnymi oczami przesunęłam się po nich.

Reisa

- I? Masz z tym problem?
Odpowiedziałam ostro.
- Nie jestem psem. Nie słucham komend.
Powiedziałam, ale jednak się uspokoiłam i położyłam o d niechcenia.

Raffian

Nic nie mówiłam i poszłam z uniesioną głową.

Avira

Na słowo pies,skuliłam uszy.
-I masz szczęście młoda-powiedziałam zimno.
Usiadłam,potrząsnęłam łbem.Trzeba będzie zaciągnąć odpowiednie informacje,i zrobić z któregoś z tych wilków alfą tego stada,trochę są nierozgarnięci,pomyślała Avira.

Reisa

- Ty też.
Powiedziałam po czym znalazłam fajną skałę górkę i tam pobiegłam. Usiadłam i wszystkich widziałam z góry.

Hidoi

Warknął.
- Co za chaos!- krzyknął wznosząc łeb ku ciemnemu niebu. Jego ogon powędrował do Raffian. Odwrócił się do wilczycy.- Nowy, czy nie nowy? Kogo to obchodzi, jesteś na tym samym poziomie w watasze, rozumiesz?- wytłumaczył powoli lekko zirytowany. Konflikty w watasze? Właśnie tak zostało podzielone jego miasto.- Jestem jedynym basiorem więc słuchajcie mnie- warknął. Jego mina nadal nie była poważna, ale to szczegół. Z tylnej łapy spływała stróżka krwi, coś połyskującego wbiło się w skórę.

Avira

-Nie jestem w twoim stadzie wilku-powiedziałam ostro i zimno.
Podniosłam się i podeszłam do jego.
- Uważaj na słowa-dodał jeszcze chłodniej.

Hidoi

W myślach walnął potężnego faceplama. Wypuścił ze świstem powietrze.
- Ty jesteś jak z innego gatunku- odrzekł odwracając ciałko w stronę Aviry. Przypłaszczył uszy do czaszki po czym postawił je na sztorc.- One są jak większość członków z WOC, nie panują nad sobą- wyjaśnił, by nie kompromitować watahy. Podniósł łeb po czym go opuścił.
- Gdyby nie była to moja wataha, to właśnie bym płakał ze śmiechu- dodał półgębkiem. Przejechał ogonem po boku wadery. Można było zauważyć powracający, szelmowski uśmieszek na jego pysku.

Avira

-Eleganciku,latasz od wadery do wadery,więc się opamiętaj-już mu da iny gatunek.

Hidoi

Warknął niemo. Jedynie Jego zasady( z których przestrzegał tylko kilku, al kit) powstrzymywały go od wyprucia wnętrzności i poderżnięcia gardła wilczy. Wzniósł wzrok w niebo, czarne chmury, z których nie spadły już krople wody.
- Diabelnie miła- wystawił swój wężowy język i zasyczał. Była taka pewnie dla tego, że nie wybrał ścieżki piekła tylko wszystko olał, bynajmniej tak myślał. Jedno z jego ocząt płonęło pomarańczowym światłem, a drugie było szare, jak zwykle.- Lód i Ogień, przeciwności... identycznie drapieżne- szepnął jedynie.

Avira

Wyszczerzyła kły. Stare przyzwyczajenia się odezwały.
-Może i w tyn racja-powiedziała już spokojnie.
Wyczula krew z jego rany,wzdrygnęła się. Znowu się na coś spojrzała w jeziorze.

Hidoi

Porzeżył uśmiech.
- Więc, jesteśmy tacy sami- powiedział, tak cicho, że można to uznać za szept. Krew wylewała się coraz obficiej, Hdoi w odpowiedzi na to zacisnął zębiska. Usiadł, coś srebrnego wbiło się w jego skórę na jego udzie. - Sss... A czemu ty mnie tak nie lubisz?- syknął z przyzwyczajenia. Wstał, gorzej jak trzeba będzie amputować łapę.

Reisa

Ze skały wskoczyłam do wody. Wyszłam z jeziora i usiadłam na przeciwko Hidoiego
- Ja słucham siebie. Nikogo więcej.(no chyba, że to administracja albo MG)
Ton był chłodny, ale nie ostry w końcu to faktycznie jedyny basior w tej krainie, chociaż to nie jest straszna rzecz.

Avira

Wywróciłam jedynie oczami,zawsze to samo pytanie.
- Słuchaj,nikt nie powiedział,że cię nie lubię,ale...-pokiwała jedynie łbem i wyszła.

/Trzeba zacząć pracę MG/
Twisted Evil

Reisa

- A dokładnie, nikt nie powiedział a powinien.
Uśmiechnęłam się, ale to był uśmiech taki który pojawia się kiedy sobie żartuję.
- A no i jeszcze jedno... po pływamy?
Zapytałam chociaż byłam pewna, że powie nie no bo przecież się wczoraj topił.